Zostałam przeniesiona do archiwum z dnia na dzień po 23 latach pracy

Dzień dobry,
od 23 lat pracuję w jednym z urzędów. 14 kwietnia br. popełniłam błąd, była rozmowa z dyrektorem, a następnie o godz. 14.00 wezwano mnie do wydziału kadr i wręczono mi przeniesienie do archiwum od 15.04.2025 r. Nikt ze mną nie rozmawiał, po 23 latach pracy zostałam potraktowana jak śmieć. Trzy tygodnie przepracowałam w archiwum, po czym poszłam na tygodniowe zwolnienie. Mam problemy ze snem, biorę tabletki, źle się czuję, mam zawroty głowy, obniżyło się moje poczucie własnej wartości. Lekarka stwierdziła stres adaptacyjny i zaleciła wizytę u specjalisty. 14 maja br. skorzystałam z porady psychoterapeuty, płacąc za nią, ponieważ była to wizyta prywatna.
Próbowałam zmienić wydział, ale dowiedziałam się, że jest odgórny zakaz.
Co ciekawe w dniu przeniesienia do archiwum dyrektor proponował zorganizowanie spotkania pożegnalnego w wydziale. Odmówiłam. Miałoby to sens, gdyby decyzja o zmianie pracy była moja własna, a nie pracodawcy, który wyrzucił mnie do archiwum.
Znam język angielski, włoski (C1) oraz czeski. Od lat podnoszę kwalifikacje na własny koszt. Zwolnienie tygodniowe jest pierwszym zwolnieniem przez 23 lata pracy w samorządzie. Wydział nie kontaktuje się ze mną, odsunął się ode mnie. Jest to bardzo przykra sytuacja. Nie wiem czy można ją nazwać mobbingiem, ale powoli rozpadam się psychicznie i źle się czuję. Mam nadciśnienie, bezsenność, depresję, słabe wyniki badań krwi.
19 maja br. wrócę do archiwum, ale nie wiem na jak długo i na co pozwoli mi mój stan psychiczny.
Pracowałam niejeden raz po godzinach, dbałam o kontakty z regionami czeskimi, poświęcałam zdrowie i sprawy prywatne dla pracy. Bardzo proszę o poradę, ponieważ kompletnie nie wiem, co robić.
Obecnie intensywnie szukam pracy, ponieważ nie mam zamiaru marnować mojego zawodowego potencjału na pracę w archiwum. Nie jest to moim celem.
z poważaniem
Agnieszka Goranin